czwartek, 28 lutego 2013

Skamieniała szynka!!! Rarytas dla mocnych żołądków

Przedmiot zidentyfikowany jako szynka, która skamieniała pod wpływem wulkanicznego błota wygrzebana 60 lat po wybuchu wulkanu Tarawera (Muzeum "Zagrzebana wioska" - Te Wairoa Nowa Zelandia)

Wydarzyło się to 10 czerwca 1886 roku w Północnej Nowej Zelandii. O godzinie 1.30 wybuchł wulkan Tarawera oddalony od miejscowości Rotoura o 29 kilometrów. Przez 4 godziny gorąca lawa, błoto, popiół i dym rozprzestrzeniły się w pasie szerokości 3 km i długości 19 km. Teren został całkowicie zdewastowany na przestrzeni 15 000 kilomertów kwadratowych grzebiąc wioskę. Erupcja zakończyła się o godzinie 5 rano, ale popiół i para nadal wydobywały się jeszcze przez kilka dni. Zginęły 153 osoby. Była to stosunkowo niewielka liczba zaginionych z uwagi na to,że w tamtym okresie czasu było jeszcze niskie zaludnienie, ale i tak całe 2 wioski Maorysów zostały starte z powierzchni i zagrzebane.
Blisko góry od jej zachodniej części znajdowały się dwa cuda świata - słynne różowe i białe tarasy zstepujace po stokach do jeziora Rotomahana.  Białe były większe, obejmujące około 3 hektarów zaczynające sie gejzerem na wysokości 243 metrów nad poziomem jeziora. Stopnie tych tarasów wytworzył weglan wapnia rozpuszczony w wodzie i spływał do jeziora. Kiedy świeciło słońce krzemionka, która pokrywała stopnie lśniła jak kryształ. Różowo zabarwione tarasy wyrastały z czystej bieli na dole przechodząc w różne odcienie, które im bardziej ku górze tym bardziej stawały sie różowe. Z opisów wynikało, że te tarasy wywoływały oszałamiający widok. Duże baseny utowrzone poprzez stopnie zmieniały temperaturę wody z wrzenia do zimnej już bliżej jeziora. W dolnych basenach zwiedzający mogli się swobodnie kąpać.
Erupcja Tarawery z 10 czerwca całkowicie zniszczyła te różowe i białe tarasy. Nowa Zelandia straciła dwa z cudów natury.
Te Wairoa była małą osadą w pobliżu góry po jego stronie północno-zachodniej. Miała kościół, szkołę i dwa hotele i wszystkie te budynki zostały zniszczone. Te Wairoa z 1886 roku jest dziś zagrzebaną wioską. Po 60-ciu latach niektóre szczątki budynków i artefakty zostały wydobyte z popiołów i sa pokazywane w małym miejscowym muzeum.
Poprosiłem mojego znajomego, który mieszka w Nowej Zelandii, aby gdy odwiedzi to muzeum, aby zrobił mi zdjęcia tych artefaktów. Otóż niektóre z tych zabytków są fasynujące. Na przykład melonik, który jest teraz twardy jak kamień! Można tam zobaczyć też skamieniały worek mąki i skamieniałą szynkę!!! Sa jeszcze inne eksponaty, które wyglądają jak kiełbasy, które mogły być jakims lekarstwem, lub rodzajem paliwa do lamp. Wszystkie te przedmioty skamieniały w wyniku pochłonięcia przez popiół podczas wybuchu wulkanu.
Ewolucjoniści twierdzą, że skamieliny pochodzą z prehistorii kiedy człowieka jeszcze nie było. Taka definicja kłóci się z tym co dzisiaj odkrywamy. Kreacjoniści twierdzą, że nie ma czegoś takiego jak prehistoria, ponieważ człowiek był od początku.
A więc błedne jest twierdzenie, że skamienienie potrzebuje milionów lat. Ten melonik, szynka i inne wydobyte z popiołów przedmioty nawet nie potrzebują 127 lat aby skamienieć. One zostały przekształcone w ten skamieniały stan zaledwie w ciągu kilku dni, albo tygodni, lub kilku lat. Jednak absolutnie maksimum to 60 lat, ponieważ tyle przeleżały zagrzebane popiołami przed ich wydobyciem.
Warto wspomnieć jak niektórzy z mieszkających w tej okolicy Maorysi "dorabiali" sobie na "kieszonkowe", gdy rozwijała sie w XIX wieku turystyka wokół tych białych i różowych tarasów. W tych tarasach umieszczali w wodzie przedmioty, takie jak kapelusze, aby szybko skamieniały, a następnie sprzedawali turystom jako pamiątki.
Później było tam już turystyczne grafitti. Setki nazwisk, dat, adresów, wierszy, a nawet nazwisko ówczesnego gubernatora Nowej Zelandii sir Georga Gray'a, zostały wypisane przez krzemionkę. Każdy mógł zobaczyć to skamieniałe grafitti.
Turyści pozostawiali wiele papierów po śniadaniu, puszki, butelki. Arkusze gazet pozostawione na białych tarasach w ciągu dnia zamieniały się w krzemionke. Wiadomości, które jeszcze tydzień temu były gazetą skamieniały. To wszystkie rzeczy wpadły do tej wody. Jeden z naukowców, który odwiedził te tarasy w 1886 roku znalazł wiele insektów takich jak chrząszcze, ważki, niektóre pióra skowronków i całe ciało jastrzebia. Wszystkie one były skamieniałe i wbudowane  w stopnie tarasów.
Góra Tarawera jest kolejnym dowodem na szybkosć z jaka skamienienie może wystąpić, a ewolucyjna koncepzja skamieniałości jako "prehistoria" absolutnie nie zgadza się z dowodami.
A więc potop zapisamy w biblii w  wyniku którego odkrywamy skamieliny roślin i zwierząt był całkiem niedawno. Miliony lat możemy odlożyć ad acta.
Wybuch wulkanu Tarawera 10 czerwca 1886 roku. foto: www.clearwater.co.nz

Widok na wulkan Tarawera

Odtworzenie widoku białych tarasów z przed wybuchem wulkanu Tarawera (Nowa Zelandia)


Odtworzenie widoku różowych tarasów z przed wybuch wulkanu Tarawera w 1886 roku (Nowa Zelandia)

 Całkowicie skamieniały melonik wygrzebany z popiołów wulkanicznych 60 lat po zagrzebaniu (Muzeum "Zagrzebana wioska" (Te Wairoa Nowa Zelandia)




 Skamieniała szynka (Muzeum "Zagrzebana wioska" - Te Wairoa Nowa Zelandia)

Eksponaty które wyglądają jak kiełbasy, które mogły byc jakimś lekarstwem, lub rodzajem paliwa do lamp.





środa, 27 lutego 2013

Skamieniały kapelusz

Dzisiaj wiele osób przechodzi do porządku dziennego jeśli słyszy informacje, że gdzieś odkryto w ziemi skamielinę, która ma wiele milionów lat. Jesteśmy do takich informacji przyzwyczajeni. W mediach ewolucjoniści tak przedstawiają naszą przeszłość, że przeciętny człowiek nawet nie dopuszcza myśli, że  może być inaczej. Ten górniczy kapelusz jest twardy jak skała. Znaleziono go w nieczynnej kopalni na Tasmanii gdzie przeleżał w wodzie przez  50 lat. W tym czasie substancje chemiczne w wodzie wytrącały się w miękkiej strukturze filcu kapelusza, zmieniając  go w ten sposób poprzez proces zwany zwapnianiem. Oznacza to że węglan wapnia na stałe zaimpregnował miękki filcowy kapelusz. Ten kapelusz znajduje się w muzeum górnictwa z zachodniej Tasmanii. Ten szybko utworzony skamieniały kapelusz jest problemem dla naukowców, którzy roszczą sobie prawo do określania wieku tworzenia skał, skamieniałych roślin i zwierząt na tysiące i miliony lat.
A może  historia potopu zapisana w biblii i warstwy w skałach osadowych nie ma milionów lat, ale zaledwie kilka tysięcy lat?
 foto: www.discovercreation.org 

niedziela, 17 lutego 2013

Matterhorn - wędrująca góra?


O pochodzeniu ziemi i jej kształtowaniu naczytałem się różnych hipotez jeszcze w Polsce socjalistycznej. Były podawane powolne procesy ewolucyjne, które kształtowały naszą ziemię, różne katastroficzne wydarzenia, ale nigdy nie podawano chociażby takiej hipotezy jak potop. Na całej ziemi niemal gołym okiem widać te procesy popotopowe, więc zacząłem się zastanawiać dlaczego akurat uparcie tej hipotezy nie uwzględniano. Aha, pomyślałem! To dlatego, że ona jest podana w biblii i musiano by uwzględnić udział w tym czynnika wiary. Taka mała manipulacja.  A jednak jeśli się potopu nie uwzględni to ewolucjoniści mają poważne problemy. Kiedy w 2009 roku byłem w Szwajcarii udałem się do podnóża góry Matterhorn. Góra ta składa się z trzech warstw datowanych na podstawie skamielin. Według geologii ewolucyjnej oznacza to że góra jest stara, kolejna warstwa skał pod tą górą jest młodsza, a najniższa warstwa skał jest najmłodsza. Jak więc to tłumaczą ewolucjoniści, którzy odrzucają potop z księgi Genesis? Oto ich wyjaśnienie: Ogromna góra Matterhorn musiała być podniesiona przez jakieś wypiętrzenie, które nastąpiło w innym miejscu, następnie była poziomo przesuwana przez ląd aż na odległość  dziewięćdziesięciu kilometrów! Ponieważ skamieliny są teoretycznie według niewłaściwej kolejności wiec górę raczej należy postawić „do góry nogami” niż wycofać się z teorii. Takie przesuwanie się góry zawsze pozostawia namacalne ślady: warstwy popękanych i pokruszonych skał, oraz ślady żłobienia powierzchni na całej drodze. Przypatrzyłem się z bliska na Matterhorn i nic takiego nie zauważyłem (patrz zdjęcia).  Okazuje się, że granice pomiędzy tymi trzema warstwami są w linii zygzakowatej. Takie tłumaczenie wędrówki góry jest naprawdę śmiechu warte. Przy takich rozmiarach góra zamiast się przesunąć  rozpadłaby się.  Uczciwy geolog w głębi duszy wie, że taka góra nie mogłaby wędrować. Wyraźnie na zdjęciach widać, że warstwy ukształtowały się kiedy jeszcze były świeże, elastyczne. Kataklizm jakim był potop jest dla nas nie do wyobrażenia. Dzisiaj odnajdywane skamieliny znajdują nie tam, gdzie według kolumny stratygraficznej przejętej przez ewolucjonistów powinny się znajdować.  Niemiecki lotnik w czasie II wojny światowej przelatywał nad Alpami i jego samolot został strącony. Uratował się i wędrując poprzez Alpy na wysokości 1500 m znalazł skamieniałą rybę ( na zdjęciu).  To co dla ewolucjonisty jest zagadką, tajemnicą, którą trudno wyjaśnić, dla wierzącego przyjmującego sprawozdanie z księgi Genesis (1 Mojżeszowa rozdział 6-9) na temat potopu, jest jedynym sensownym wytłumaczeniem.Jest pewien paradoks. Ponad miliard ludzi na świecie przyznaje, że wierzy w Jezusa Chrystusa, ale odrzucajac biblijny potop, odrzuca też wypowiedź Zbawiciela, który w ten potop wierzył. Mat.24,37-39 „Albowiem jak było z dni Noego, takie będzie przyjście Syna Człowieczego. Bo jak w dniach owych przed potopem jedli  i pili, żenili się i za mąż wydawali, aż do tego dnia gdy Noe wszedł do arki i nie spostrzegli się, że nastał potop i zmiótł wszystkich tak będzie i z przyjściem Syna Człowieczego’. Ktoś kiedyś powiedział, że trochę wiedzy oddala człowieka od Boga ale więcej wiedzy przybliża go do Niego z powrotem.  Zagłębiajmy się w Biblię, a przestanie być dla nas tajemnicą .

Skamieniała ryba znaleziona w Alpach na wysokości 1500 m.

Na tym zdjęciu widać trzy warstwy góry Matterhorn: Stoję na najmłodszej warstwie. Od moich bioder do mojej głowy to warsztwa starsza (ukosem w dół w prawo). Powyżej mojej głowy (szczyt góry) to warstwa najstarsza

Na tym zdjęciu widać wyrażnie te trzy warstwy. Pierwsza warstwa najmłodsza dolna (ukosem w prawo w dół). Druga warstwa starsza (ciemniejszy kolor). Z kolei najstarsza warstwa to szczyt góry. Kolejność tych warstw to zagadka dla ewolucjonistów.

Z bliska widać, ze warstwy układały się jak jeszcze były świeże. Ten proces powstał bardzo szybko podczas potopu. Gdyby góra przesuwała się już jako skamieniała, rozsypałaby się.

Tutaj widać wyraźnie, połączenie dolnej, najmłodszej warstwy (ciemnobrazowej), że jest na wysokości jednej trzeciej zdjęcia połączona z podnóżem góry (drugą starszą warstwą) w nieregularny, zygzakowanty sposób. Przypomina zazębiające się tryby raczej niż dowód na to, że góra się zeslizgiwała i to dziewięćdziesiąt kilometrów!

Granica zetknięcia sie drugiej warstwy satrszej z trzecią najwyższą i najstarszą jest na wysokości najwyższej części śniegu po lewej stronie i ciągnie się na prawą stronę. I nie ma tu ciągłej linii, ale granica jest poszarpana, zygzakowata, zazębiająca się, a więc nie ma mowy o jakimkolwiek ześlizgiwaniu sie góry.

To jest ta najstarsza część góry, która według ewolucjonistów nie powinna tworzyć szczytu góry, ale raczej jej podnóże. Tylko potop podany w księdze Genesi rozdziały6-9 jest rozsądnym wyjasnieniem jej powstania

Aż nadto jest tu widoczne, że te warstwy zostały utworzone przez wodę i gdy góra się utworzyła wszystkie warstwy musiały być świeże, jeszcze nie skamieniałe, elastyczne. Utworzone zostały poprzez gwałtowny proces katastroficzny potopu.

Tutaj też wyraźnie widać warstwy różnych osadów naniesionych przez wody potopu w procesie gwałtownego kataklizmu.

Podobne warstwy utworzone przez katastroficzne wody potopu.

piątek, 15 lutego 2013

Fałszywa biblia


Historia ta wydarzyła się wiele lat temu na północy naszego kraju.

Zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłem. W drzwiach stało pięć osób, którzy chcieli rozmawiać z duchownym. Odpowiedziałem, że jestem nim, więc proszę powiedzieć z jaką sprawą państwo do mnie przychodzą? Zmarł nasz Ojciec i ksiądz odmówił pogrzebu. Czy pastor mógłby przeprowadzić uroczystość pogrzebową naszego Ojca? Zaprosiłem ich do środka i kiedy wyraziłem zgodę bardzo się ucieszyli.
Przed pogrzebem umówiłem się, że razem z innym pastorem poprowadzę ten pogrzeb.  Pojechaliśmy samochodem do miejscowości gdzie odbył się pogrzeb, zakupiłem biblię i literaturę chrześcijańską. Po pogrzebie biblię wręczyłem kobiecie, która najbardziej była pogrążona w żałobie. Innym uczestnikom pogrzebu wręczyłem przywiezioną literaturę.
Od tego czasu minęły 2 lata. Któregoś dnia wziąłem ze sobą trochę książek i czasopism i przeszedłem przez miasto rozpowszechniając literaturę. Kiedy zadzwoniłem do jednego z mieszkań, otworzyła pewna pani. Przedstawiłem się i zaproponowałem książki i czasopisma. Ale ona odezwała się do mnie tak: „Nic od pana nie wezmę, ponieważ pan mi dał fałszywą biblię. Zostałem zaskoczony taką odpowiedzią, więc zapytałem: A niby kiedy i gdzie pani dałem fałszywą biblię? Więc przypomniała mi o tej uroczystości pogrzebowej.  Ona mnie rozpoznała, a jej nie pamiętałem. Dopiero w tym momencie zaskoczyłem i odpowiedziałem: Nie, ja pani nie dałem fałszywej biblii, dałem prawdziwą. Ale ona stanowczo stwierdziła, że otrzymała ode mnie fałszywą. Wtedy jeszcze raz zapytałem zaintrygowany: Dlaczego pani sądzi, że jest ona fałszywa? Dlatego – odpowiedziała -, że w tej pana fałszywej biblii wszędzie czytałam o święceniu soboty, a nasza prawdziwa katolicka biblia podpisana przez kardynała Wyszyńskiego mówi o święceniu niedzieli. Proszę panią, ja w domu mam też taką biblie popisaną przez kardynała Wyszyńskiego - biblię tysiąclecia. O tak! – zawołała, o taką biblię mi chodzi! Czy może pani poczekać pół godziny, a ja pójdę do domu po tą biblię, wrócę i porównamy te teksty z fałszywej biblii i z tej którą uważa pani za prawdziwą. Obiecała, że poczeka na mnie. Wróciłem za pół godziny. Sprawdziła dokładnie, czy jest imprimatur i czy podpisał Kardynał Wyszyński. Kiedy już była pewna, że jest to prawdziwa biblia rozpoczęliśmy porównywanie tekstów. Pokazała mi pierwszy tekst o sobocie w tej „fałszywej biblii”. Wtedy odnalazłem ten sam tekst w biblii Tysiąclecia. Kiedy go ujrzała oniemiała z zaskoczenia. A teraz – powiedziała – mam kolejny tekst z „fałszywej biblii” i niech pan pokaże z „Tysiąclatki”. Porównała  i powiedziała: Znowu widzę, że tekst jest taki sam i pisze o sobocie! Ale trzeci tekst to pan mi nie powie i niech go pan pokaże. Kiedy ujrzała trzeci tekst o sobocie z biblii tysiąclecia miała przez chwile szeroko otwarte oczy i na moment otwarte usta. Za chwilę mi powiedziała: Panie!!! Co tu jest grane!!! O co tu chodzi!!!  Wtedy pokazałem jej z Biblii Tysiąclecia z tyłu słowniczek niezrozumiałych terminów występujących w Biblii, a tam słowo Szabat.  Wyjaśnienie słowniczka brzmi następująco: „SZABAT – siódmy dzień tygodnia (sobota) – dzień odpoczynku i składania ofiar Bogu. Jest on na równi z obrzezaniem znakiem przymierza Izraela z Jahwe i środkiem uświęcenia ludu Bożego”. Oczy miała szeroko otwarte i zaniemówiła. Taki był jej początek badania i odkrywania tajemnic biblii, które dotąd były przed nią zakryte.

środa, 13 lutego 2013

Na początku stworzył Bóg niebo i ziemię...




W 1968 roku wyprawa Apollo 8 wyruszyła na księżyc z astronautami Andersem, Lovellem i Boremanem. Kiedy zbliżyli się do księżyca i wchodzili na orbitę okołoksięzycową z odległości pół miliona kilometrów nadali przez radio przesłanie księgi Genesis z biblii, jaką zabrali ze sobą. Przeczytali pierwsze 10 wersetów z biblii wyrażając przy tym swoje uczucia:
Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię.A ziemia była pustkowiem i chaosem; ciemność była nad otchłanią, a Duch Boży unosił się nad powierzchnią wód. I rzekł Bóg: Niech stanie się światłość. I stała się światłość. I widział Bóg, że światłość była dobra. Oddzielił tedy Bóg światłość od ciemności. I nazwał Bóg światłość dniem, a ciemność nazwał nocą. I nastał wieczór i nastał poranek – dzień pierwszy. Potem rzekł Bóg: Niech powstanie sklepienie pośród wód i niech odzieli wody od wód! Uczynił więc Bóg sklepienie i oddzielił wody pod sklepieniem od wód nad sklepieniem; i tak się stało. I nazwał Bóg sklepienie niebem. I nastał wieczór i nastał poranek – dzień drugi. Potem rzekł Bóg: Niech się zbiorą wody spod nieba na jedno miejsce i niech się ukaże suchy ląd! I tak się stało. Wtedy nazwał Bóg suchy ląd ziemią, a zbiorowisko wód nazwał morzem. I widział Bóg, że to było dobre.”
To nagranie zostało umieszczone na filmie „Centrum wszechświata i wielki biały tron”. tutaj obejrzysz film
Przecież astronauci byli wykształconymi naukowcami. Są oni znakomitym przykładem, że w dzisiejszej nauce jest pewien wyraźny trend. Jeszcze nie tak dawno uczeni zakładali, że Wszechświat i wszystkie żywe organizmy wyewoluowały wskutek działania jedynie sił przyrody. Jednak dzisiaj naukowcy już nie są tak tego pewni. Teoria ewolucji znalazła się pod ciężkim atakiem i chociaż wielu uczonych nadal ją akceptuje to istnieje wielu innych badaczy, którzy wolą wierzyć w chrześcijańską doktrynę stworzenia (kreacjoniści).
Fizyk amerykański dr Robert Gentry opisał w swojej książce „Creation's tiny mystery” jak z akademickiego ewolucjonisty stał się kreacjonistą. Uważał siebie za człowieka wierzącego, ale pierwsze 11 rozdziałów z księgi Genesis uważał, że należy rozumieć alegorycznie. Był tak zwanym teistycznym ewolucjonistą. Uważał, że tydzień stwarzania świata to długie okresy. Twierdził tak do momentu aż ktoś mu pokazał w Piśmie Świętym, że jest inne miejsce w tej cudownej księdze, poza tymi 11 –toma rozdziałami, gdzie jest powiedziane, że Pan Bóg stworzył świat w 6 dniach.
Zaintrygowany przeczytał to miejsce. Jest to tekst 2 Mojż. 20,11 „Gdyż w sześciu dniach uczynił Pan niebo i ziemię, morze i wszystko co w nich jest, a siódmego dnia odpoczął. Dlatego Pan pobłogosławił dzień sabatu i poświęcił go”. Przecież jest to fragment jednego z dziesięciu Bożych przykazań, które należy dosłownie rozumieć, a nie alegorycznie. To był w jego życiu zwrot o 180 stopni. Zaczął się przyglądać bardziej krytycznie teorii ewolucji, której był zwolennikiem. Stwierdził, że uczeni ewolucjonistyczni ogromną ilość, ponad 90 % materiału wyrzucają do śmieci, a rozpatrują tylko kilka procent, który pasuje do ich teorii ewolucji. Od tego momentu zainteresował się tymi 90% materiału wyrzuconego przez uczonych. Jako atomista, zainteresował się radioaureolami Polonu w granitach na całej ziemi. Na podstawie badań doszedł do wniosku, że ziemia została stworzona w pierwszych 6 dniach tygodnia tak jak biblia to opisuje. Swoje badania opublikował w wielu renomowanych periodykach naukowych na świecie, a nikt jeszcze nie potrafi tych badań zakwestionować. Popularyzuje je na stronie www.halos.com  .
Chociaż biblia nie została napisana jako księga naukowa, to zawiera wiele naukowych twierdzeń. Z każdy dniem przybywa dowodów za kreacjonizmem. Naprawdę warto trzymać się biblii, ona nie zawodzi.

poniedziałek, 11 lutego 2013

Co to jest Biblia i czy można jej wierzyć?


Na tą księgę powołują się miliony. Czerpią z niej wiarę chrześcijanie. O tej księdze z uznaniem mówią zarówno wierzący jak i niewierzący. Interesują się nią wielcy i mali. Badają ją uczeni, teolodzy, religioznawcy, duchowni i świeccy. Chrystus ocenił Pismo Święte jako Słowo Boże, uważając je za najwyższą regułę wiary. Zawsze podkreślał “Tak mówi Pismo”, albo “napisane jest”. Apostołowie swoją wiarę opierali na Piśmie Świętym. Pierwsi chrześcijanie i Ojcowie Kościoła cenili je ponad życie.
Czym w takim razie Pismo Święte jest? Jest to księga nad księgami. Jest to Boże posłannictwo do człowieka, drogowskaz w jego ziemskiej pielgrzymce, skarby prawdy, pokrzepienia, mądrości, światło w ciemnościach, ostoja w niedolach i niebezpieczeństwach.
Z drugiej też strony znienawidzona, palona, niszczona, jej wyznawcy paleni na stosie, poniewierani, przepędzani, wyśmiewani. A jednak tłumaczona na tysiąc sto dwadzieścia języków i nic nie wskazuje aby jej zwycięski pochód się zakończył. Jest to największe dzieło literatury światowej. Ta księga określana jest jako Biblia, Pismo Święte, Słowo Boże, czy Stary i Nowy Testament. Jest to w zasadzie biblioteka 66 ksiąg pisanych przez prawodawców, królów, mędrców, pasterzy, filozofów, rybaków, wodzów, uczonych, prostych, apostołów i proroków przez 1600 lat. Pomimo wielości autorów czasu i miejsc powstawania jej ksiąg, zadziwia jednolitością swej treści.
Przez okres średniowiecza przepisywanie jej, tłumaczenie na narodowe języki odbywało się po kryjomu, po nocach. Fragmenty zaszywane był w odzież i przemycane dla tęskniących za Prawdą.
Dzisiaj gdy trzymam w ręku Biblię to jestem przekonany, że wiele poświęcenia pokoleń składa się na to, że swobodnie mogę ją czytać. Nie wiem jak potoczyłoby się moje życie gdyby nie ona. Z jej kart bije miłość Zbawiciela do mnie.
A czy można jej wierzyć? Wystarczy porównać wiele proroctw księgi Daniela,czy księgi Objawienia z historią, a zauważymy jak precyzyjnie się wypełniły. Z całkowitą ufnością możemy otworzyć Biblię, studiować i badać jak do nas, ludzi żyjących już w XXI, przemawia wszechmocny Bóg.

niedziela, 10 lutego 2013

Czy istnieje przeznaczenie?


Ostatnio, ktoś zapytał mnie co ja na ten temat sądzę. Czy Bóg jednych przeznaczył na potępienie, a innych na zbawienie? Czy też Bóg pewne rzeczy w sposób doskonały przewiduje? Jak to jest? Zapytał mnie wiele lat temu pewien student.
Jest tekst w księdze Izajasza, który mówi: “Wspomnijcie na sprawy dawne, odwieczne, że ja jestem Bogiem i nie ma innego, jestem Bogiem i nie ma takiego jak Ja. Ja od początku zwiastowałem to co będzie i z dawna to, co jeszcze się nie stało. Ja wypowiadam swój zamysł i spełnia się on, i dokonuję wszystkiego czego chcę.” Izajasz 46,9.10
Powiedziałem mu, że Bóg w doskonały sposób przewiduje, ale nie przeznacza kogoś na potępienie, a innego na zbawienie. Student nie był tym wyjaśnieniem usatysfakcjonowany. Wtedy podszedłem do okna i poprosiłem go aby też podszedł i zapytałem: Widzisz ten zaparkowany samochód? Wyobraź sobie, że kierowca wraca do samochodu, ale się przewraca, bo jest pijany. W końcu udaje mu się podnieść i z trudem otwiera drzwi samochodu, uruchamia go i rusza. Powstaje pytanie, czy ja mogę przewidzieć co stanie się za 5 minut? Z pewnością uderzy w drzewo, albo wpadnie do rowu, albo kogoś potrąci, czyli spowoduje nieszczęśliwy wypadek. Jeżeli ja jako człowiek potrafię przewidzieć, że ten człowiek spowoduje wypadek, to czy to znaczy, że ja tego człowieka przeznaczyłem na ten wypadek? Oczywiście, że nie. Jeżeli ja potrafię przewidzieć w tym przypadku, co stanie się za 5 minut to czy Bóg nie potrafi przewidzieć co stanie się za 2000 lat? Ale czy to znaczy, że Bóg przeznaczył kogoś na coś? Nie!
Bóg daje nam wolność wyboru, ale jedynym przeznaczeniem Boga w stosunku do człowieka to stale wyciągnięta ręka ze zbawieniem w Chrystusie. To tylko człowiek decyduje, czy uchwycić się tej zbawiennej ręki Chrystusa, czy ją odrzucić.
A.M.

sobota, 9 lutego 2013

Kazanie na temat rodziny

Oto kilka słów o istocie rodziny, które wygłosiłem w Poznaniu w zeszłym roku. Na razie to pierwsze nagranie, które możecie poznać:) Już wkrótce pojawi się ich o wiele więcej! Zapraszam do wysłuchania i życzę Bożych błogosławieństw. 


Bo w Biblii jest wszystko

To prawda, Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu zawiera wszystko co nam jest potrzebne. Nie dotyczy to tylko rozważań ściśle duchowych, Biblia zawiera  kwestie dotyczące zdrowia, diety, higieny, przyszłości ludzkości, rozwoju społeczeństwa itd. To zaskakujące, że nie ma na świecie od początku jego istnienia,  aż do dziś drugiej takiej księgi.